I zespół: Na zero z tyłu
2024-04-27

Nie zachwycili, ale zrobili co mieli zrobić. Tak krótko można podsumować sobotni mecz zawodników Iskry. W potyczce z Pasjonatem Dankowice wielkiego widowiska nie było, ale cel wywalczenia trzech punktów został zrealizowany.
Pierwsza połowa (delikatnie mówiąc) stała na nie najwyższym poziomie. Iskra grała wolno, przewidywalnie, zbyt statycznie, a przy tym często niedokładnie. Szybkie, łatwe straty powodowały, że ciężko było stworzyć klarowne okazje bramkowe, a kiedy już udało się przedostać pod pole karne rywali zawodziło ostatnie podanie, które zazwyczaj nie znajdowało swojego adresata. Nie może więc dziwić, że przez większość pierwszej odsłony bramkarze obu drużyn nie mieli zbyt wiele pracy. Najgroźniej w pierwszych 45 minutach uderzał na bramkę z linii pola karnego Sebastian Rzepa, ale zmierzającą do bramki tuż przy słupku futbolówkę golkiper przyjezdnych z trudem sparował na rzut rożny. W pierwszej odsłonie goście po przechwytach piłki, kilka razy przeprowadzili szybkie ataki, ale strzały wędrowały w bezpiecznej odległości od świątyni Marcina Kubiny.
Gra zawodników Iskry nieco ożywiła się po zmianie stron, ale do blisko 70 minuty nie wpływało to na zmianę wyniku. Co więcej dwa-trzy razy to Pasjonat poważnie postraszył pszczyńską defensywę. Wszystko zmienił dopiero rzut wolny egzekwowana z 30 metrów. Dokładnie w 69 minucie gry do piłki podszedł debiutujący w oficjalnym meczu gospodarzy Michał Paluch. Posłana przez niego w pole karne futbolówka minęła wszystkich zawodników i po koźle wpadła do siatki obok zaskoczonego bramkarza. Pięć minut później z prawego skrzydła w pole karne dogrywał Konrad Rabiej. Piłka trafiła na głowę Kamila Komraus i choć jego uderzenie zdołał odbić bramkarz Pasjonata to wobec powtórki (także głową) nie miał już szans. Dwubramkowa zaliczka sprawiła, że goście zaczęli się nieco bardziej odsłaniać i w ostatnim kwadransie to Iskra mogła a nawet powinna pokusić się o kolejne gole. Znakomitą okazję zmarnował powracający do gry po dłuższej kontuzji Łukasz Mąka, który otrzymał prostopadłe podanie od Palucha, jednak w sytuacji sam na sam lobował bramkarza na tyle niedokładnie, że piłka przeleciała także ponad bramką. W 84 minucie ładnym uderzeniem z 20 metrów popisał się Jasiński, jednak tym razem z kłopotami, lecz obronną ręką wyszedł bramkarz.
Wreszcie w ostatniej akcji meczu już w doliczonym czasie gry wychodzący sam na sam Paluch na 30 metrze został zahaczony przez interweniującego bramkarza, za co gracz przyjezdnych ujrzał czerwony kartonik. Ostatecznie zatem Iskry wygrała 2:0 inkasując ważne trzy punkty, a ponadto po raz pierwszy tej wiosny zagrała na „zerwo” z tyłu.
MKS Iskra Pszczyna – LKS Pasjonat Dankowice 2:0 (0:0)
bramki: 1:0 Michał Paluch (69.), 2:0 Kamil Komraus (75.)
MKS Iskra Pszczyna zagrał w składzie:
Marcin Kubina, Konrad Rabiej, Adam mateja, Piotr Maroszek, Łukasz Matera, Szymon Bielusiak (46. Łukasz Mąka), Mateusz Żelazo, Kamil Komraus, Tomasz Zawadzki (58. Michał Paluch), Daniel Biela (46. Kamil Böhm), Sebastian Rzepa (83. Michał Jasiński).